Droga do Kopenhagi przebiegła szybko, ale i nudno a to ze względu na niemiecko-duńskie autostrady.
Sam kraj taki jak lubię, czyli morski, czuć to szczególne coś w powietrzu. uwielbiam. Miasto drogie straszliwie, hostel przy ówczesnym kursie euro potwornie drogi. Na dodatek o standardzie niższym niż w Polskich więzieniach. no ale nie przyjechaliśmy tam spać. Sam mecz na remis. ciekawa dzielnica Christianshavn. i to właściwie tyle.