po meczu z Niemcami wróciliśmy do Wiednia by tam sie bawić głównie na fan festach i we własnym gronie gdyż wydaliśmy już sporo pieniędzy nic nie widzieliśmy, trzeba było zwolnić tempo, bo po meczu z Austria we Wiedniu, który zresztą zremisowaliśmy, postanowiliśmy sie wykąpać w morzu, ale ponieważ w Austrii morza nie znaleźliśmy udaliśmy sie do pobliskiej Słowenii, gdzie w mieście pt. Koper spędziliśmy jeden dzień. Koper to miasto typowo portowe, zresztą jedyny motel który był skłonny przyjąć naszą już 6 osobową wesołą grupę był motelem portowym, ale w bardzo fajnym standardzie, czyli mieliśmy łóżko (dla każdego po jednym) no i dach. jak dla mnie to tak mogą wyglądać hotele 5 gwiazdkowe. w samym koprze nie ma nic, oprócz zimnej wody w morzu więc udaliśmy sie do pobliskiego Triestu żeby trochę pozwiedzać mn. słynne Triesteńskie fortyfikacje, które po 5 km marszu w gore okazały sie dziura w ziemi i tabliczką na której było napisane że kiedyś siedział tam Niemiec i patrzył w dal.